sobota, 13 czerwca 2009

U.O.M. - Jestem patologią społeczną...

USTAWA O MŁODZIEŻY pochodziła z Krakowa i powstała około 1986 roku. U.O.M. była pierwszym w Polsce zespołem, który świadomie używał określenia hardcore i do tego propagował mało wtedy znaną filozofię straight edge. Liderem zespołu był Petar, który swoją postawą straight edge i weganizmem był zupełnym przeciwieństwem wobec nihilistycznemu trybowi życia prowadzonemu przez ówczesnych punków w Polsce. Zespół grał, jak na tamte czasy dość szybką i czadową muzykę, byli zafascynowani głównie amerykańskim hardcore. Do U.O.M. dołączył nowy, charyzmatyczny wokalista i poeta Ex-Pert, śpiewający wcześniej w zespole GONOKOK.
- Spotykaliśmy się regularnie na próbach i ćwiczyliśmy za każdym razem cały program - wspomina Ex-Pert. - W efekcie, gdy wychodziliśmy na scenę, nie było mowy o jakichkolwiek pomyłkach czy potknięciach. Graliśmy maksymalny czad emanujący totalną energią. Ważne były również teksty pisane przez Petara - krótkie, treściwe, mające skondensowaną formę japońskiego haiku. Na ówczesnej scenie alternatywnej nie mieliśmy sobie równych.
Popularność Ustawy O Młodzieży szybko wyszła poza Kraków - niebawem grupa zaczęła występować w całej Polsce.
- Okazuje się, że "reakcje" (publiczności) były pozytywne, może nie tyle pozytywne w tym sensie, że kolesie masowo przechodzili na SE, ale zaczynali o tym myśleć. Wyglądało to tak, jakby było jakieś wewnętrzne zapotrzebowanie na taką ideę. Wielu było mocno zaskoczonych, że takie coś w ogóle jest możliwe. Myślę, że nasza działalność przyniosła spore efekty, choć nie bardzo wymierne, bo świadomościowe; wystarczy, że goście zaczęli nad pewnymi sprawami myśleć, a to już jest dużo. To jest początek (wywiad z wokalistą U.O.M. i INKWIZYCJI, "Alarm" nr 2).
Wokalista zespołu USTAWA O MŁODZIEŻY mówi: "Ta kapela jest reakcją na zdziczenie społeczeństwa. Tzw. społeczeństwo to zdegenerowane monstrum, pożerające wszystkich i wszystko, co odmienne lub niezależne. Dorobkiewicze w garniturach uważają się za coś lepszego, ponieważ stoją na bezpiecznych pozycjach, schowani za wszechpotężnymi instytucjami. I nawet jeśli piją wódkę, kradną, biją żony i dzieci, wykorzystują innych dzięki swemu statusowi społecznemu, to nic im nie grozi, ponieważ są dobrze dopasowaną częścią masy, a agresja masy kieruje się przeciw innym (...) Straight edge to nie tylko kwestia wódki czy innych używek, to znacznie więcej spraw, z których najważniejsza jest w moim pojęciu wolność jednostki. Oczywiście sprawa wódki w Polsce jest dominująca. Tu się pije rocznie kilkanaście litrów spirytusu na statystyczną głowę. Społeczeństwo, rodzina, szkoła, rząd czy kościół nie oferują żadnych pozytywnych wartości, które mogłyby być w pełni akceptowane przez młodzież." ("Nikt Nic Nie Wie").
W U.O.M. zaczęły sie problemy... - Petar stał się prawdziwym despotą - dyktował nam, jak mamy grać, jak się zachowywać, co jeść i pić - podkreśla Ex-Pert. - Przerodziło się to w straight edge'owy faszyzm: każdy, kto jadł mięso, pił piwo, był dla niego śmieciem. Nie dało się tego wytrzymać. W trakcie jednej z dużych tras po Polsce powiedzieliśmy Petarowi, że odchodzimy z zespołu i wróciliśmy do Krakowa.
Dawni członkowie USTAWY O MŁODZIEŻY pod wodzą Ex-Perta nie dali za wygraną i założyli własny zespół - INKWIZYCJĘ. Ponieważ byli utalentowanymi muzykami, szybko zdyskontowali sukcesy poprzedniej formacji. W 1990 r. ukazała się pierwsza w Polsce płyta wydana w niezależnym obiegu - był to właśnie krążek INKWIZYCJI zatytułowany "Na własne podobieństwo", opublikowany przez wytwórnię Nikt Nic Nie Wie. Na tym krążku znalazły się dwa utwory U.O.M. - "Radio aktywność" i "Zimno".
Nigdy nie miałem okazji zobaczyć U.O.M. na koncercie, ale widzialem dwa razy INKWIZYCJĘ - to był naprawdę zajebisty zespół...
USTAWA O MŁODZIEŻY nie pozostawiła po sobie praktycznie żadnych nagrań. Nigdy nie nagrali żadnego demo ani płyty. Do posłuchania koncert z Ex-Pertem na wokalu i debiutancka płyta INKWIZYCJI.

Wywiad z U.O.M. został przeprowadzony dla francuskiego zina "No government" i stąd wzięły się niektóre pytania. W tym wywiadzie na pytania odpowiadał Petar.

1, Jesteście zapewne jedynym polskim zespołe S.E. Czy jesteście w kontakcie z podobnie myślącymi zespołami lub ludźmi z innych krajów socjalistycznych?
U.O.M. - Nigdy nie słyszałem o żadnych kapelach S.E. w polsce czy w krajach socjalistycznych.Natomiast co do nawiązywania kontaktów, to z chęcią je nawiążemy z wszystkimi ludźmi na świecie, którzy myślą podobnie. Wprowadzanie podziałów typu z "krajów socjalistycznych" wydaje mi się śmieszne i szkodliwe. Z tego rodzaju podejściem spotykam się często ze strony ludzi "z zachodu" i to ludzi określających się mianem "punk" czy "hardcore". Takie myślenie to dziedzictwo lat zimnej wojny. Powinniśmy raczej usuwać bariery i granice między ludźmi na całym świecie, a nie wzmacniać je.

2. Wiele mówi się o komercjalizacji niektórych grup. Granica dzieląca komercję od niekomercji zdaje się być bardzo płynna. Jakie jest twoje zdanie na ten temat?
U.O.M. - To bardzo złożona sprawa, zwłaszcza kryteria są nieco płynne i nie jest wcale łatwo powiedzieć, gdzie przebiega dokładnie linia podziału. Na świecie są teraz tysiące zespołów i jest to oczywiste, że jeśli mają się one czymś od siebie różnić, to muszą mieć wiele różnych wpływów. Stąd sporo z nich odchodzi w różne, czasem zaskakujące strony. Ale gdzie jest granica? Kiedy kapela przestaje być wiarygodna? Powiedzą niektórzy, że wtedy, kiedy przestaje być akceptowana przez "niezależnych" słuchaczy. No i tu problem - bo z publicznością dzieje się to samo, co z zespołami. Mamy w tej chwili ogromne zróżnicowanie. Co z jednej strony jest bardzo dobre, bo chroni przed skostnieniem i schematyzmem, z drugiej jednak powoduje często odchodzenie od pierwotnych idei. Być może jest to znak, że punk/hc powoli umiera. A może to tylko faza przejściowa do jakiejś nowej formacji. Tak czy inaczej, na szczęście jest jeszcze mnóstwo wspaniałych kapel. W Polsce na ogół uważa się za sprzedane takie zespoły jak MOSKWA czy K.S.U. Bardzo kontrowersyjna jest ARMIA. I to nie ze względu na muzykę, tylko na odejście od zasad środowisk niezależnych (drogie produkty, koncerty organizowane przez profesjonalne agencje, honoraria tak wysokie, że absolutnie poza zasięgiem niezależnych organizatorów, brak związków z niezależną sceną). Mimo wszystko jest to bardzo interesująca kapela, a Tomek to duża osobowość. Są pewne kontrowersje dotyczące DEZERTERA i paru innych grup, ale to delikatna sprawa i naprawdę nie chciałbym nikogo krytykować, tym bardziej, że łatwiej krytykować innych niż samemu robić coś pozytywnego. A niewątpliwie część z tych kapel próbuje. Być może wybór środków (metod) jest czasem dyskusyjny, ale trzeba pamiętać, że działanie i możliwości tego typu zespołów są bardzo ograniczone i że to co jest komercją u nas, pewnie nie byłoby nią w USA.

3. Uważam, że polska scena (bo chyba można mówić o scenie) ma się coraz lepiej. Wiele rzeczy się zmienia dzięki klimatowi pierestrojki. Czy polscy punks powinni stawiać pomniki Gorbaczowowi?
U.O.M. - Zgadzam się, że można mówić już o scenie. Wiele się ostatnio zmieniło na lepsze. Pamiętam czasy, kiedy graliśmy dwa koncerty rocznie i więcej się po prostu nie dało. W zeszłym roku zagraliśmy około dwudziestu i to jest tyle, ile narazie możemy, bo jednak wszyscy pracujemy lub chodzimy do szkoły. Oczywiście, że sporo się zmieniło dzięki pierestrojce, ale poprawa nastąpiła też dzięki zmianom w mentalności zarówno wśród punx jak i części społeczeństwa. Twoje pytanie o pomnik traktuję jako żart. Nie sądzę, żeby punx mieli komukolwiek stawiać pomniki. To trochę surrealistyczny pomysł.

4. Z tego co gracie można wnioskować, że odpowiadają wam amerykańskie kapele. Kogo wyróżniasz w Europie, a co myślisz o zespołach francuskich?
U.O.M. - Tak - amerykański hardcore jest excellent. Z czego to wynika? No... mają duże tradycje, dużą liczbę ludności (dużo młodzieży), USA to bogaty kraj. No i wreszcie ostatni powód: Ameryka jest ogromnie skomplikowana i oni tam naprawdę mają o czym śpiewać. Problemy europejskie sa inne. W Polsce to wszystko wygląda inaczej. Są bariery polityczne, cenzurowe, ale moim zdaniem największym ograniczeniem jest sytuacja ekonomiczna. Parę dni temu mówił mi Bobby (SOULSIDE), a wcześniej także Greta (FOUR WALLS FALLING), że hc w USA, to obecnie przede wszystkim trend muzyczny i w przeciwieństwie do Europy (gdzie ma bardziej charakter klasowy) nie ma dużego znaczenia społecznego. W Europie jest wiele wspaniałych zespołów i trudno jest kogos szczególnie wyróżniać. Tym bardziej, że ich muzyka dociera do nas w sposób przypadkowy i nieregularnie. Jednak skoro nalegasz... Bardzo lubię ANTISECT i żałuję, że tak mało nagrali. Cenię sobie muzyke i działalność B.G.K. i THE EX. Koncert THE EX, który widziałem w Warszawie był rewelacyjny. Lubię też RAW POWER, CCM, ASTA KASK, RAPED TEENAGERS, BROKEN BONES. Duże wrażenie zrobiły na mnie ostatnio koncerty INSTIGATORS i THE SINK. Na żywo wypadają lepiej niż na płytach. Z francuskich kapel znam SCRAPS, HEIMAT-LOS, THE BRIGADES, FLITOX, CADAVRES, PIN PRICK.

5. Chcecie mieć możliwość dotarcia do dużej ilości ludzi ze swoim przesłaniem. Jednak nie wydaliście jak dotąd kasety, ani nie chcecie korzystać z pomocy organizacji, których cele wydają się stawiać ich po tej samej, co was stronie barykady (np. WiP). Czy rzeczywiście godzi to tak bardzo w waszą niezależność?
U.O.M. - Nie wydaliśmy kasety ze względów ekonomicznych a zwłaszcza dlatego, że na razie nie mamy nagrań odpowiednio dobrej jakości. Są dość realne plany zrobienia nagrań w bardzo dobrym studio i zaraz jak będą gotowe z pewnością coś wydamy. Jeśli chodzi o organizacje, o których wspominasz, to już samo postawienie sprawy w twoim pytaniu wydaje mi się symptomatyczne. Polska jest teraz (zresztą chyba zawsze była) krajem podziałów na czarne i białe. Przykład z barykadą jest typowy. Zakłada on istnienie dwóch przeciwnych stron, a jest ich przecież znacznie, znacznie więcej. Wbrew temu co się mówi o pluralizmie i wbrew różnorodności (pozornej!) życia społecznego i politycznego mentalność Polaków pozostaje dwubiegunowa "my i oni". Masy (w tym niestety i młodzież) są nieustannie manipulowane. Świadomosć ludzi jest zatrważająco niewielka. Co do samego WiP-u to moim zdaniem nie jest to organizacja niezależna.

6. Jaki proponujecie sposób na przezwyciężenie złego nastroju?
U.O.M. - Żaden. Nie jest naszym celem dawanie gotowych recept jak żyć. Każdy powinien wybierać sam i ewentualnie uczyć się na własnych błędach. Ale myślę, że jeśli ktoś prowadzi aktywne i świadome życie, jeśli stara się rozwijać własną osobowość, daje coś z siebie innym, to rzadko ma okazję do złego nastroju. To, jakie jest nasze życie zależy od nas samych i to w znacznie większym stopniu niż sobie na ogół uświadamiamy.

7 komentarzy:

  1. Zdjecie Experta na samej gorze to już Inkwizycja, choć na tym samym koncercie (Punk Piknik w Cykarzewie k/Czestochowy, sierpień 1989) grał też UOM - perkusja na stole, reszta na trawie.... Miałem to szczęście widzieć ich na żywo kilka razy - pierwszy raz na "Odjazdach" w Katowicach w kwietniu 1988, gdy odbywały się jeszcze w "Akancie", a nie "Spodku". Była taka zapomniana kaseta split UOM i Apatia, nawet , z okładką ale jakość fatalna - z koncertu w Gryfinie - to było ok. 1990r., nie pamiętam kto to wydawał, ale można to uznać za jedyną pozycję w dyskografii UOM i jedną z pierwszych (jak nie pierwszą) Apatii.

    OdpowiedzUsuń
  2. pamietam rozmowe z petarem , jak mu powiedzialem, ze moim ulubionym zespolem jest cock sparrer, on stwierdzil ze to nazisci...

    debil, rece opadaja

    pozdr
    tomi

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie to były czasy; cokolwiek trąciło Oi-em było podejrzane i kojarzyło sie zazwyczaj z naziolstwem - często mylnie, ale tak to było. Wtedy nie było dobrych, fajnych skinheadów w Polsce. To była w zasadzie wojna. Przy okazji gratuluję osłuchania w tamtym czasie - jeśli Cock Sparrer na przełomie lat 80/90 był juz wtedy Twoją ulubioną kapelą, to musiałeś mieć zajebiście dobry dostęp do muzyki. Ja niestety wtedy znałem 2-3 ich kawałki ze składaków i podobnie większość moich znajomych, ze skinheadami włącznie. Dla ogółu był to kompletnie nieznany zespół, jak i masa innej klasyki, która dotarła do Polski dopiero gdy upowszechniły się kompakty.

    OdpowiedzUsuń
  4. To była norma, że skinheadzi wtedy chodzili z naszywkami BLITZ, NABAT czy COCKNEY REJECTS, a obok pojawiały się swastyki i goście "hajlowali" na koncertach. Dzisiaj śmieszne, wtedy nie było do śmiechu...

    OdpowiedzUsuń
  5. czasy sie zmieniaja, a sparrer wciaz jest number one, niezapomniany gig w berlinie w 94

    z perspektywy Krakowa raczej ostre i chore klimaty byly /sa/ na linii wisla cracovia
    pozdr
    tomi

    OdpowiedzUsuń
  6. Koszulke COCKNEY REJECTS nosił m.in. Szazi wokal i lider THE CORPSE wiec nie koniecznie tylko naziole sluchali/lubili CR. UOM zagrał w Łodzi jeden koncert w ramach Wunder Wave - cos okolo 1990 razem z Snuff (UK) - i po tym gigu zostala wydana kasetka w malym nakladzie z zapisem tego koncertu. Jakosc byla super. Niestety moj egzemplarz zostal komus pozyczony i za Chiny Ludowe nie wiem komu. O zwrocie nawet mi marze....

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za informację o tych nagraniach - może uda się u kogoś zdobyć ten zapis koncertu! A jeśli chodzi o COCKNEY REJECTS, to też ich uwielbiam - mam dwa pierwsze winyle i składak na CD. Lubię ich od małolata - teksty nie z mojej bajki, bo nie jestem kibicem, ale brzmienie gitar boooskie! Zresztą co oni mieli wspólnego z naziolami, to nie wiem... Nazi skini słuchają też np. MOTORHEAD... Mam przestać słuchać Lemmy'ego, bo naziolki tego też słuchają?

    OdpowiedzUsuń